piątek, 26 listopada 2010

na koniec Świata

Za dwadzieścia lat
bardziej będziesz żałował
tego czego nie zrobiłeś,
niż tego co zrobiłeś.

Więc odwiąż liny,
opuść bezpieczną przystań.
Złap w żagle pomyślne wiatry.
Podróżuj. Śnij. Odkrywaj.


[Mark Twain]


I ja o tym marzę - o podróżowaniu z rodziną, gdzie tylko zapragniemy...
Uwielbiam przeglądać zdjęcia różnych ludzi z wypraw i podróży. Zawsze wtedy mam nadzieję, że i nam uda się zrealizować przynajmniej kilka takich podróżniczych planów. Nawet z dzieckiem przy piersi...

poniedziałek, 22 listopada 2010

niedziela, 1 sierpnia 2010

Lato

Długo nie chciało przyjść, ale jak już się pojawiło, to równie długo nie da o sobie zapomnieć - upalnie...
Marzyłam o Morzu, ale jedyny chłód dawał mi górski strumień.






niedziela, 20 czerwca 2010

Cinkono

Gdy kończy się cykl prania, w naszej pralce następuje charakterystyczne pyknięcie. Słysząc ten dźwięk, zawsze mówię do Antosi, że skończyło się i możemy wieszać. Ona zwykle zadowolona ożywia się i woła: isiać, isiać i biegnie ze mną do lazienki po pranie, a następnie do pokoju i pomaga mi wieszać (isiać).
Pewnego dnia, siedzimy sobie i bawimy się, nagle słyszymy charakterystyczne pyknięcie i tu Antosia (zanim zdążyłam usta otworzyć), kierując wzrok w stronę łazienki woła: cinkono.

poniedziałek, 7 czerwca 2010

Bagałał

Od jakiegoś czasu jest to dosyć często zauważany przez moją Córkę stan, gdziekolwiek się znajdujemy. Przeważnie odnosi się do zaśmieconych trawników, popękanych płytek chodnikowych, walających się suchych liści i gałęzi itp.
Ostatnio wybrałyśmy się na bazac czyli na plac zabaw. Ubogi w atrakcje, bo właściwie poza dwiema wielkimi chybotkami, dwiema huśtawkami dla dużych dzieci, piaskownicą bez zabawek i zjeżdżalnią, to nie ma tam nic szczególnego.
Antosia wdrapała się z moją pomocą na niebieska zjeżdżalnię, usiadła i pokazując na rozsypany na niej piasek powiedziała wymownie, nie kryjąc niezadowolenia: bagałał
dopiero gdy zsypałam piasek, zjeżdżalnia nadawała się do tego, do czego została przeznaczona.

środa, 12 maja 2010

Jestem

Zajęta ciągle czymś, nie mam czasu przelewać myśli na klawiaturę.
Cieszę się wiosną, bo zima bardzo dała mi się we znaki. Jeszcze trochę, jeszcze jeden dzień, jedna godzina a nawet minuta i chyba zwariowałabym doszczętnie...
Antoninka rośnie zdrowa i śliczna. Mam z Niej coraz więcej radości. Wszystko się zmienia z biegiem czasu. Dziecko, z którym jeszcze nie tak dawno trudno było się dogadać i zrozumieć, o co chodzi, rozwija się z dnia na dzień i coraz nam ze sobą lepiej.
Na początku maja, stanęła na progu z dużym bukietem pachnącego bzu i powiedziała kwiaty, mamy. To było takie urocze, ze rozwiało wszystkie troski tamtego dnia.

czwartek, 11 lutego 2010

"Historia pewnej kliszy"

Tak zatytułowaną wiadomość e-mail odebrałam kilka dni temu od mojej najmłodszej Siostry.
W załącznikach były dwa zdjęcia Jej autorstwa, które poczyniła wiosenną porą, będąc u nas w odwiedzinach.





Dawniej ludzie robili czarno-białe fotografie, bo nie znali innej możliwości. Gdy pojawiła się opcja uwiecznienia nie tylko chwil, ale też ich barw, stała się czymś w rodzaju luksusu. Teraz coraz częściej artystyczność zdjęć i uchwyconych na nich chwil znów wyrażają dwa stare jak świat i bogate w swej symbolice (nie tylko z artystycznego, ale też z filozoficznego punktu widzenia) kolory – czerń i biel…

wtorek, 26 stycznia 2010

Kiedyś

To będzie o tym, co kiedyś i o najpiękniejszej w swym przekazie książce.
Jej autorzy, to Peter H. Reynolds i Alison McGhee.
To książka, którą powinna posiadać w swych zasobach każda kobieta z racji faktu, że jest córką. Jeśli przy okazji jest mamą dziewczynki, to tym bardziej powinna mieć tę książkę, aby kiedyś przekazać ją swojej córce.
Ta książka najpiękniej, najprawdziwiej i najpełniej oddaje całą istotę i sens macierzyństwa. Ukazuje tę wielką przygodę życia kobiety w sposób najbardziej prosty, jak tylko to możliwe. To wszystko sprawia, że książkę można czytać każdego dnia, a czyta się ją nie tylko oczami i ustami, ale przede wszystkim sercem.
Nic więcej dodawać nie trzeba, bo ujmująca prostota jest bardziej wymowna, niż tysiące elokwentnych wypowiedzi…



Kiedyś podaruję ją mojej Antonince.

czwartek, 21 stycznia 2010

Romantyczna sukienka...

Tak mi wczoraj powiało czasami licealno-studenckimi, kiedy to oryginalność dominowała w moim ubiorze. Romantyczny styl nadal wygląda z mojej pękającej w zawiasach szafy, ale ostatnio zatęskniłam do powłóczystych sukienek, które kiedyś stanowiły podstawę mojej garderoby. I tak mnie jakoś natchnęło i wyszperałam na Allegro taką sukienkę STRADIVARIUSA:



I długo się nie namyślałam, co by okazja nie umknęła sprzed nosa, jak to mi nieraz się zdarza. W dodatku cena była naprawdę atrakcyjna, więc… kupiłam ją sobie, a niech jest i czeka w szafie do wiosny.

środa, 20 stycznia 2010

chwile jak motyle...

Długo już nic nigdzie nie pisałam. Jednak pisanie zawsze było częścią mnie i po pewnym czasie pojawia się tęsknota. Dlatego postanowiłam, że może warto do tego wrócić. Jednak w tylu miejscach pozostawiłam swoje refleksje, że trudno było mi podjąć decyzję, gdzie właściwie wracać. I wtedy zrodziła się myśl, że może by tak zebrać wszystko, co do tej pory powstało i umieścić pod wspólnym adresem…
Tak też uczyniłam. Podczas kopiowania moich wpisów z różnych stron, na których powstawały, dokonałam małej selekcji i ostatecznie uwieczniłam te, które uznałam za cenne. Pozostałe nie miały dla mnie większej wartości, więc ich tutaj nie ma. Zachowałam daty. Komentarzy nie kopiowałam, bo nie ja jestem ich autorką.
Zaczynam więc na nowo uwieczniać z mego życia ulotność niektórych chwil…