czwartek, 19 stycznia 2006

Noworocznie

Nowy rok planowałam powitać w Mediolanie. Jednak w najostatniejszej z możliwych chwil, wycofałam się z tego pomysłu, wybierając nagłą opcję wyjazdu w Pieniny. Z czasem okazało się, że była to najlepsza decyzja, jaką podjęłam w 2005 roku. No cóż, lepiej późno niż wcale - przynajmniej mam tę satysfakcję, że mimo wszelkich upadków i losowych przypadków, tamten rok mogę uznać za udany. W końcu to właśnie tamten rok powitałam na drugim krańcu naszego kontynentu (w Portugalii), odwiedziłam dwa wymarzone Sanktuaria Maryjne (Fatimę i Lourdes), pod natchnieniem przy zaangażowaniu całego mojego serca, napisałam pracę magisterską na samodzielnie sprecyzowany temat, a następnie obroniłam się na ocenę bardzo dobrą, uzyskując tym samym tytuł magistra filozofii, zaczęłam regularnie tańczyć w zespole (bo wcześniej to były jedynie kursy i warsztaty) tańca irlandzkiego, który powstał również w 2005 roku, no i na sam koniec udało mi się przezwyciężyć odwieczne wątpliwości, zagłuszyć głupie pytania, które bez pozwolenia rodziły się we mnie i podjęłam decyzję o tym, że czas najwyższy uczynić coś zupełnie innego tylko po to, aby samej sobie dać szansę uwierzenia w to, że ten świat został stworzony najpiękniej, jak to tylko było możliwe...W ten oto sposób znalazłam się w bajce. Bo góry, pokryte bielusieńkim puchem śniegu, tworzą bajkową rzeczywistość. Aż trudno w to uwierzyć, ale zapewniam, że warto tego doświadczyć. Nowi ludzie, nowe otoczenie i nowy sposób spędzania czasu. To wszystko odmieniło mnie i moje dotychczasowe spojrzenie na świat. Ten rok powitałam w górach, uczestnictwem we Mszy Świętej odprawionej przy figurce Świętej Kingi na Zamkowej Górze. Zaczął się on cudownie, niesamowicie i zupełnie inaczej, niż każdy poprzedni. Warto czasem zaryzykować wszystko, aby wzbogacić się duchowo.I wiecie, co ? Niespodzianka. Zupełnie nieoczekiwanie i bez wcześniejszych planów. Tak nagle...Stał się cud. Zły czar prysnął. Zakochałam się. Tym razem szczęśliwie i z pełną wzajemnością. Bóg jest Wielki, a Jego Miłość najwspanialsza...