środa, 20 marca 2013

Ratujmy Maluchy!

Zróbmy wszystko, żeby nasze sześcioletnie dzieci miały prawo do dzieciństwa.
 

Zmuszanie sześciolatków do rozpoczęcia nauki w pierwszej klasie to pomyłka.
 

Nie pozwólmy, aby państwo o rok wcześniej zaczynało żerować na naszych dzieciach przez nakładanie na nie obowiązków, na które dzieci w wieku sześciu lat nie są jeszcze gotowe.
 

Taki obraz szkolnictwa (jak najwcześniej, jak najwięcej, jak najszybciej), to nic innego, jak produkcja pionków na potrzeby korporacji.
 

Nie pozwólmy, aby państwo robiło z naszych dzieci pionki.
 

To my - rodzice powinniśmy decydować o edukacji naszych dzieci.

piątek, 15 marca 2013

Fenomen Białego Dymu


Wśród licznych refleksji jakie na mnie spłynęły w ciągu ostatnich tygodni (a dokładnie od chwili, gdy Benedykt XVI ogłosił Swą abdykację), pojawiła się również ta związana z dymem nad Kaplicą Sykstyńską…


Od pierwszego dnia konklawe, z uwagą wyczekiwałam.
Za każdym razem, gdy kardynałowie podejmowali decyzję, ja czekałam i za pośrednictwem TVP info obserwowałam zamontowany na dachu Kaplicy Sykstyńskiej komin.
Pytana przez Córkę, co robię, zgodnie z prawdą odpowiadałam, że czekam na dym.
Przy okazji miałam zupełnie niezamierzoną przeze mnie możliwość uczestniczenia w dziennikarskich spekulacjach dotyczących nazwiska kolejnego Następcy Piotrowego Tronu. Wszyscy oni zgodni byli co do jednego. Jeśli kardynałowie dokonają szybkiego wyboru – czyli jeśli dnia 12, 13 lub 14 marca z komina poleci biały dym, to będzie oznaczało, że papieżem został kardynał Angelo Scola. To nazwisko padało w każdej rozmowie, w każdej spekulacji, było wszędzie.
I tak sobie myślałam wtedy, że najpiękniej będzie doświadczyć totalnego zaskoczenia.
Bo to, co dzieje się za zamkniętymi drzwiami, czynione jest wyłącznie pod natchnieniem Ducha Świętego. Czekałam więc na cud – na totalne zaskoczenie.

Aż dnia 13 marca 2013r. po godzinie 19 minut kilka (akurat oglądałam wiadomości, a z boku ekranu przez cały czas pokazywano wspomniany wyżej komin), z komina nad Kaplicą Sykstyńską zaczęły wydostawać się kłęby wyczekiwanego dymu.
Jest dym! powiedziałam. Biały Dym! dodałam po chwili.
Aż trudno było mi uwierzyć. Myślałam bowiem, że „jeszcze chwilę” to potrwa, a tu proszę – w drugim dniu.



 I tu moja refleksja nad Fenomenem Białego Dymu.
Zapewne są tacy, którzy ze sceptycyzmem i ironią twierdzą, że to przesada i istne zacofanie, żeby w dwudziestym pierwszym wieku posługiwać się znakami dymnymi. Czytałam też głosy, o nie zreformowanym Kościele Katolickim, któremu pomogłoby tylko… daruję sobie cytowanie dalszej części wypowiedzi, bo czytając ją poczułam się wystarczająco spoliczkowana. itd. itp.
Nie wnikam, co się za tym kryje. Mogę jedynie współczuć…

Jednak te dymne znaki mają w sobie coś niezwykłego. To, że wybór Głowy Kościoła Katolickiego odbywa się w taki sposób – za zamkniętymi drzwiami, gdzie od momentu Extra Omnes, nikt – absolutnie nikt nie ma wstępu, czyni to wydarzenie niezwykle podniosłym.
Zresztą widać było, jak bardzo to uczucie podniosłości, świadomość wielkości wydarzenia historycznego oraz świadomość faktu uczestniczenia w nim (oczekiwania), udzielały się wszystkim, którzy poprzez media wypowiadali się choćby tylko w celu przekazywania najdrobniejszych informacji.
Na niektórych kanałach TV, dziennikarze komentowali ten czas oczekiwania, słowami: Cóż za emocje, proszę państwa, albo: Cały czas czekamy w napięciu, może to właśnie podczas naszego wydania wiadomości/faktów ze świata itp. pojawi się dym nad Kaplicą Sykstyńską. Gdy już się pojawił, podniosłość zdarzenia, stała się jeszcze bardziej zauważalna: Już za chwilę, dowiemy się, kto jest nową Głową Kościoła Katolickiego. Już za chwilę poznamy imię nowego Papieża.
I tutaj dużo informacji (przekazywanych nie na podstawie naocznej obserwacji bo to nie byłoby możliwe, lecz na podstawie wiedzy o tym, jakie są procedury) o tym, co następuje, gdy kardynałowie dokonają wyboru. O tym, jakie pytania zadawane są nowo wybranemu.
O tym, że gdy na pytanie „Czy przyjmujesz?” odpowie twierdząco, od tego momentu jest już papieżem. O tym, że następnie pada pytanie: „Jakie imię wybierasz?”. O tym, że następnym miejscem, do którego udaje się Papież z Kaplicy Sykstyńskiej, jest tzw. Pokój Łez. O znaczeniu tego Pokoju, o tym, co się w nim odbywa. Wreszcie o tym, kto za chwilę, co i jakimi słowami oznajmi światu.

No właśnie. Dziennikarze lubią dużo mówić. Ale też muszą dużo mówić, bo taka jest ich rola – przekazywanie informacji.
Zapewne każdy marzy, żeby być tym pierwszym w centrum wydarzeń, tym, który dowie się wcześniej lub więcej i jako pierwszy opublikuje, obwieści, poda do publicznej wiadomości.
Ale nie w tej sytuacji Drodzy Państwo, oj nie. Tutaj się tak nie da. Tutaj bowiem wszyscy są równi. Tutaj nie ma ważniejszych, lepszych, szybszych i mądrzejszych.
Biały Dym jest dla wszystkich w jednym momencie i w równym stopniu. Jest informacją jedną jedyną, która nie wymaga ani potwierdzania jej wiarygodności, ani uściślania, ani tłumaczenia na liczne języki świata. Tutaj wszystko jest oczywiste bez słów – pełna harmonia przekazu, w której czerń oznacza NIE, a biel oznacza TAK. Nic więcej nie potrzeba.
Tutaj rola mediów sprowadza się jedynie do „bezpośredniej transmisji danych”. Ale nie ma opcji, że któraś stacja przekaże coś więcej lub mniej niż inna, bo każdy operator kamery – niezależnie od swego pracodawcy, poglądów politycznych czy religijnych, widzi jedno – Biały Dym. A w następnej kolejności Okno Kaplicy Sykstyńskiej i kardynała ogłaszającego światu „Radość Wielką”. HABEMUS PAPAM! I jeszcze uroczyste Urbi Et Orbi nowo wybranego Papieża. I to wszystko. Pełna Prawda w jednym miejscu i w jednej chwili dla całego świata – dla wszystkich, nie tylko dla wybrańców - dla każdego.