Ostatnio miałam to szczęście, że wygrałam nagrodę od
Wydawnictwa MiND. Miło mieć przywilej
tak szybkiej możliwości przeczytania nowo wydanej książki.
Zwłaszcza, że co jak co, ale dobre książki to ja czytać
uwielbiam. Od kiedy jestem mamą, pochłaniam głównie te z dziedziny wychowania.
Cenną inspiracją są dla mnie pozycje z dziedziny rodzicielstwa bliskości,
porozumienia bez przemocy i wszystkiego, co wiąże się ze stylem slow parenting.
Trochę już tego zdążyłam pochłonąć, ale wiadomo, jak jest – w miarę jedzenia
apetyt rośnie. Dlatego, gdy tylko dowiaduję się o istnieniu jakiejś
wartościowej książki lub też o nowowydanej pozycji z interesującej mnie
dziedziny, pojawia się we mnie naturalna potrzeba zapoznania z jej treścią.
W końcu wiedzy nigdy zbyt wiele i wciąż warto zdobywać nową.
Tylko głupiec uważa, że wie wszystko najlepiej, że sam sobie mistrzem i żadne
autorytety nie są mu potrzebne.
A oto moja wygrana. „Szanujący rodzice. Szanujące dzieci.
Jak zamienić rodzinne konflikty we współdziałanie?” Victoria Kindle Hodson, Sura Hart.
Książka traktująca o bardzo cennym nurcie w wychowaniu, ale
nie tylko w wychowaniu, bo ogólnie w relacjach międzyludzkich, jakim jest porozumienie bez przemocy (PBP) czyli Nonviolent Communication (NVC).
Twórcą tej metody jest amerykański terapeuta i doktor
psychologii Marshall B. Rosenberg.
Zaczęłam już czytać i jestem bardzo zadowolona. Sama metoda
była mi już wcześniej znana dzięki pozycji p.t. „Wychowanie bez klapsa”
Aleksandry Cyran-Żuczkowskiej, oraz dzięki warsztatom dla rodziców prowadzonym
m.in. przez Autorkę.
W porozumieniu bez przemocy ważny jest sposób postrzegania siebie oraz
innych ludzi. Dostrzeganie swoich oraz
cudzych uczuć i potrzeb.
Jeżeli w relacjach z innymi, w jakiejś konkretnej sytuacji
pojawia się we mnie niezadowolenie czy złość, jest to oznaką jakichś moich
niespełnionych potrzeb. To tak w wielkim skrócie. Chodzi bowiem o to, żeby przyczyn
problemu nie upatrywać wyłącznie w drugim człowieku, ale żeby szukać ich źródła
przede wszystkim w potrzebach, które gdzieś tam głęboko tkwią w naszym wnętrzu
i domagają się zaspokojenia. Działa to w dwie strony. Jeśli ktoś jest wobec
mnie agresywny w słowie lub postępowaniu, to jest to oznaką jego niespełnionych
potrzeb, których najprawdopodobniej nawet sobie nie uświadamia. Jeśli zatem
cierpię z powodu czyjegoś zachowania, to nie dlatego, że jest on okrutnym
człowiekiem, ale dlatego, że jego być może głęboko zakorzenione potrzeby nie
doczekały się spełnienia.
Nasza złość,
gwałtowne emocje i wszelkie negatywne uczucia, są dla nas sygnałem, który
musimy właściwie odczytać, żeby wiedzieć, co robić, żeby nie krzywdzić i nie
być krzywdzonym.
Autorki podają cenne wskazówki, jak postępować w sytuacjach
trudnych. Jak operować słowem, żeby nie ranić.
To kolejna ważna cecha charakteryzująca tę metodę – używanie komunikatu JA, a nie TY.
Czyli zamiast powiedzieć komuś - Jesteś bardzo niegrzeczny, bo popchnąłeś moją córkę. Masz natychmiast
ją przeprosić,
lepiej jest wyrazić swoje emocje, stosując
komunikat JA, który też pozwoli zrozumieć, czego oczekujemy, ale nie zrani
uczuć drugiej osoby – Nie podoba mi się,
gdy ktoś popycha moją córkę, nie zgadzam się na to i oczekuję, że ją
przeprosisz.
Książkę warto przeczytać i zaglądać do niej choćby tylko po
krótkie wskazówki pomocne w codziennym życiu i obcowaniu z ludźmi.
Polecam też dobry artykuł na temat porozumienia bez
przemocy. Warto zapoznać się z tym nurtem choćby po to, żeby jego elementy przemycić do naszej codzienności.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz