piątek, 2 grudnia 2011

Smutna strona macierzyństwa...

Moja refleksja, w nawiązaniu do tego tekstu Agnieszki Chylińskiej...

Ja moje Dzieci kocham ponad życie. Z Agnieszką Chylińaską nie zgadzałam się, a nawet uważałam, że jej totalnie odbiło, że takie rzeczy wypisuje. To było, gdy po raz pierwszy przeczytałam Jej wypowiedź.
Później urodziłam moją pierwszą Córeczkę - planowaną, chcianą i kochaną. I bardzo szybko przekonałam się, jak wiele racji miała Agnieszka Chylińska i zrozumiałam, co stoi za tymi - przyznaję - dosyć wulgarnie opisanymi emocjami.
Zmęczenie, poczucie bezsilności i świadomość, że oto w jednej chwili zmieniło się wszystko na zawsze...
Przykre jest dla mnie to, że wciąż w tej kwestii panuje zmowa milczenia... Przekaz mediów, gdzie matki są supereleganckimi laskami, zawsze uśmiechnięte, a ich słodkie maleństwa cichutko i potulnie leżą w fotelikach samochodowych, siedzą spokojnie w chustach, kojcach i krzesełkach do karmienia przeróżnych firm sponsorujących artykuły na temat bezpieczeństwa dzieci.
A rzeczywistość bywa naprawdę różna...
Moja pierwsza córka nie specjalnie przepadała za chustą podczas, gdy druga ją uwielbia ponad wszystko. Podobnie kobiety - są różne. Jednym z łatwością przychodzi odnalezienie się w nowej rzeczywistości, a inne za swoją miłość do dzieci (często nawet tych planowanych i chcianych) muszą słono zapłacić np.depresją poporodową. Jest różnie. Macierzyństwo ma różne oblicza. Nie zawsze jest sielankowo, jak tego uczą często na przysposobieniu do życia w rodzinie. Bywa naprawdę smutno, trudno, a nawet beznadziejnie... Agnieszka Chylińska ma obecnie dwoje dzieci i nie sądzę, żeby ich nie kochała. Co więcej - nie sądzę, aby w tym tekście przemawiał przez Nią brak miłości.
Dla mnie Jej wypowiedź jest głosem prawdy w gąszczu kłamstw na temat macierzyństwa. To Jej odczucia i Jej osobiste emocje, do których miała prawo i które dzięki Bogu miała odwagę wypowiedzieć publicznie, przełamując tym samym kłamliwy stereotyp o macierzyństwie. Jestem pełna podziwu i uznania. Takie treści powinny również mieć swoje miejsce na kartkach magazynów kobiecych o tematyce związanej z rodzicielstwem. Dlaczego pisze się tam głównie o tym, co pozytywne, piękne, słodkie i pierdzące? Ja chcę czytać przede wszystkim o tym, co prawdziwe. Nawet jeśli to boli i czasem komuś wydaje się wulgarne.

2 komentarze:

  1. nawet nie wiesz jak Twoj wpis mnie ucieszyl...
    sielanka w wydaniu mama-dziecko to tylko chwilowe przeblyski macierzynstwa, a PRAWDA jest taka, ze to twardy orzech do zgryzienia
    dziekuje Agnieszko za te slowa :)

    OdpowiedzUsuń
  2. no i właśnie dlatego jakoś nie ciągnie mnie do drugiego dziecka. a drugi stereotyp o tym, że robię krzywdę mojej jedynaczce też mnie śmieszy. jakoś wiele z moich z znajomych nieznosi się ze swoim rodzeństwem. więcej, moja przyjaciółka ostatnio powiedziała mi - jesteś mi bliższa niż siostra. itd...
    dzięĸi, że to napisałaś choć ja tak sobie myślę, że przy pewnym dogadaniu się z ojcem dziecka, z pewnym systemem planowania dnia - wszystko się da:) i niech mi p. Agnieszka nie mówi, że nie wiedziała o tym, że poród nie boli!!! to skąd ona się urwała??? :) ściskam

    OdpowiedzUsuń